Jestem mega zła, bo: nie pożegnałam się z ludźmi, z którymi spędziłam 3 tygodnie; bo będę mieć połowę mniej czasu by ogarnąć się przed Erasmusem i pobyć z rodziną i przyjaciółmi. No ale co zrobić :/
Samego Kijowa niewiele zobaczyłam, bo od razu z lotniska pojechaliśmy do hotelu przy Filharmonii (perkusja i kontrabasy), bo musieliśmy sprawdzić instrumenty. Reszta orkiestry pojechała do hotelu właściwego, 40 min drogi za miastem. Hotel, w którym byliśmy do koncertu to mieszanka lat 90., lat. 50., "bogactwa" i kurzu ;) Masakra, ale siedzieliśmy tam tylko przez chwilę. Z okien autobusu i hotelu Kijów mi się absolutnie nie podobał.
widok z okna hotelu, żółty budynek to filharmonia |
Po koncercie w hotelu mieliśmy pożegnalną kolację i imprezkę. Było świetnie, położyłam się po 5 ;)
kolacja |
A dzisiejszy poranek od rana smutny i jeszcze ta sprawa z moim przedłużonym pobytem tu :((((
Na dodatek jestem sama, a ostatnie 3 tygodnie przebywałam ciągle z ludźmi, to jest niezły szok...
no nic, z uśmiechem do przodu! |
trzymaj się kochanie:*
OdpowiedzUsuń