Wypożyczyliśmy też z hotelu rowery, bo to najlepszy sposób na przemieszczanie się po mieście i zwiedzanie :) Nigdy nie jechałam wśród tylu rowerzystów i rowerzystek na raz :) [jedynie podczas Wielkiego Przejazdu Rowerowego hehe] Mają tam wspaniałą infrastrukturę rowerową, gładkie drogi rowerowe. Jazda tam to sama przyjemność.
Kopenhaga jest bardzo różnorodna i żywa, jednak ja wolę chyba porządek Goteborga :P
Koncert graliśmy w Duńskiej Królewskiej Akademii Muzycznej, która dysponuje wielką sceną, gdzie swobodnie siedzieliśmy bez ścisku. Na widowni była moja koleżanka Olga, której się ponoć podobało. (Dziękuję, że byłaś! :P)
Po koncercie, kolacji i ogarnięciu się pojechaliśmy całą grupą na wycieczkę rowerową do Christiani - legendarnej dzielnicy założonej przez hippisów w 1971 r. Jest częściowo niezależne od władz i to widać :) Nie można też robić tam zdjęć, poruszać się samochodami itd. Ciekawe miejsce, ale sama bym się tam bała wybrać ;)
Po tak intensywnym dniu i krótkim śnie, o 6 jechaliśmy już na lotnisko. Kierunek - Tallin, o którym postaram się napisać jutro :)
czekając na klucze Gosia dorwała pianinko w holu :) |
na starówce :P |
splendor i sława ;) |
jedziemy! |
Ilość sklepów powala, w tym wiele lumpeksów. A to coś dla Angeliki :) |
Oooch skandynawskie vintage-shopy... :)
OdpowiedzUsuń