piątek, 18 października 2013

Zwyczajny, niezwyczajny piątek

Dziś w końcu się zmobilizowałam i ruszyłam cztery litery z rana na przechadzkę połączoną z przebieżką ;) Słońce i rześki poranek dał mi energię na cały dzień. Poza tym okolica jest przepiękna, szczególnie teraz, jesienią, gdy tak wiele kolorów i liście na ścieżkach...
tuliłam się też do drzew, m.in. do tego pięknego okazu :)
Biegałam w okolicy szkoły podstawowej i przedszkola. Potwierdza się to, co kiedyś słyszałam, że te młodsze dzieci większość czasu spędzają na dworze, nie bacząc na aurę :) Bo jak to mówią Szwedzi: nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie :P

Potem pojechałam na uczelnię i ćwiczyłam. Teraz, gdy mam nowy smyczek to sama przyjemność! :P 

zdjęcie ze środy ale cieszę się nadal tak samo :D
O 18:00 odbył sie koncert naszej uczelnianej orkiestry symfonicznej w Filharmonii (w tym projekcie nie brałam udziału ze względu na pobyt w PL). Bilety dla nas, studentów HSM darmowe, więc pół akademii na widowni :P Grali Ligurię Andrei Tarrodi (lubię to!!!), koncert skrzypcowy Maxa Brucha (pięknie zagrała Sara Trobäck) oraz Symfonię Cezara Francka, dyrygował Marc Soustrot.

Jak się okazuje, po każdym koncercie orkiestry w budynku HSM odbywa się afterek :D Tak było i tym razem. Na naszym "kontrabasowym", siódmym piętrze ktoś przygotował stoły ze świeczkami, a salę w której normalnie mamy zajęcia przystroił balonami i światełkami :D Jak miło! Muzyka leciała z głośników (tym razem Rihanna, nie Franck ;) i wszyscy się dobrze bawili :D Oczywiście piwka, winka i inne szampany. Ale wszystko jakoś tak z umiarem i bez przegięcia...



News! Tak jak zapowiadali, zrobili dodatkowe grupy dla chcących uczyć się szwedzkiego! Jutro idę na pierwsze zajęcia :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz