czwartek, 5 września 2013

Kijów

Zacznę od tego, że piszę posta na lotnisku w Kijowie czekając na taksówkę. Czemu jeszcze nie jestem w Polsce? Bo podczas dzisiejszej odprawy trzy osoby (w tym ja) nie zmieściły się do samolotu. Nie pytajcie jak do tego doszło, nie wiem. Zła wiadomość jest taka, że zostaję w Kijowie do jutra. Sama, bo dwie pozostałe osoby dostały loty innymi samolotami. Będę w domu w piątek wieczorem, a w sobotę po południu lecę do Goteborga. Mam niezłego pecha, że trafiło akurat na mnie. Mam tu "opiekuna", który ogarnia hotel, taksę, jedzenie i jutrzejszy lot. Słabo mówi po angielsku ale jakoś się dogadałam. 

Jestem mega zła, bo: nie pożegnałam się z ludźmi, z którymi spędziłam 3 tygodnie; bo będę mieć połowę mniej czasu by ogarnąć się przed Erasmusem i pobyć z rodziną i przyjaciółmi. No ale co zrobić :/

Samego Kijowa niewiele zobaczyłam, bo od razu z lotniska pojechaliśmy do hotelu przy Filharmonii (perkusja i kontrabasy), bo musieliśmy sprawdzić instrumenty. Reszta orkiestry pojechała do hotelu właściwego, 40 min drogi za miastem. Hotel, w którym byliśmy do koncertu to mieszanka lat 90., lat. 50., "bogactwa" i kurzu ;) Masakra, ale siedzieliśmy tam tylko przez chwilę. Z okien autobusu i hotelu Kijów mi się absolutnie nie podobał.
widok z okna hotelu, żółty budynek to filharmonia
Sala koncertowa była, jak zapowiadali, mała, na dodatek z kolumnami, także kontrabasy siedziały w sporej odległości od dyrygenta, w tym jeden pulpit za filarem (Krzysiek powiedział, że w ogóle nie widział dyrygenta -_-) Same instrumenty też niezbyt ciekawe, no ale jakoś zagraliśmy. Był to bardzo udany koncert, mimo iż występ solistki wisiał na włosku z powodu jej niespodziewanego pobytu na lotnisku (nie chcieli jej wpuścić z powodu jakiegoś błędu, spędziła tam 5 godzin...) Daliśmy 4 (!) bisy, pod koniec bawiąc się już wyśmienicie :P

Po koncercie w hotelu mieliśmy pożegnalną kolację i imprezkę. Było świetnie, położyłam się po 5 ;)
kolacja

A dzisiejszy poranek od rana smutny i jeszcze ta sprawa z moim przedłużonym pobytem tu :((((

Na dodatek jestem sama, a ostatnie 3 tygodnie przebywałam ciągle z ludźmi, to jest niezły szok...
no nic, z uśmiechem do przodu!

1 komentarz: